Zmiany cywilizacyjne a komunikacja korporacyjna
Wreszcie pojawiła się książka, która klarownie wyjaśnia zmiany cywilizacyjne doświadczane przez nas, na co dzień. Publikacja Bernarda Pouleta o niepokojącym tytule „Śmierć gazet i przyszłość informacji” ukazała się niedawno w Polsce nakładem Wydawnictwa Czarne i, choć opisuje problemy prasy z francuskiego punktu widzenia oraz bardziej globalnej perspektywy, to jednak jej treść jest równie aktualna na rodzimym rynku informacji.
Wystarczy przyjrzeć się ostatnim danym o nakładach i dystrybucji polskich dzienników i czasopism publikowanych przez Związek Kontroli Dystrybucji Prasy, by zauważyć, że tak źle, jak jest teraz, to jeszcze nie było (średni spadek sprzedaży o 15-20% w porównaniu z zeszłym rokiem). Widzi to zresztą sam ZKDP, uciekając się do coraz bardziej desperackich prób ratowania sytuacji, jak np. poprzez reklamę prasową reklamy prasowej…
Poulet w swojej książce jest bardzo brutalny – za pomocą samych faktów: danych, statystyk, wypowiedzi największych tuzów światowego dziennikarstwa oraz komentarzy „bogów” nowych mediów pokazuje, że świat informacji, jaki do tej pory znaliśmy, na naszych oczach przestaje istnieć. Oto mamy tradycyjne media, które degenerują się albo po prostu zanikają. Ich miejsce z kolei zajmują blogi, portale, serwisy społecznościowe, niekoniecznie jednakże stanowiące wyzwolenie z ograniczeń finansowych czy politycznych i absolutną wolność w dostępie do informacji. Nie można tak po prostu stwierdzić, że postęp, którego jesteśmy obserwatorami, przyniesie nam i naszej cywilizacji same korzyści.
Skutków tych przemian doświadczy (a właściwie już doświadcza) również komunikacja korporacyjna. W zderzeniu z innymi sposobami przetwarzania informacji, innymi sposobami komunikacji i innymi wymaganiami odbiorców wobec komunikatorów tradycyjnie pojmowane przez organizacje komunikowanie, oparte na jednostronnym i nierzadko mechanicznym wykorzystywaniu kolejnych narzędzi, nie ma szans. Dopiero oparcie swojej komunikacji na strategii i uspójnionej w firmie kulturze umożliwi przedsiębiorstwom odnalezienie się w nowym świecie informacji.
Wychodząc naprzeciw tym wyzwaniom, również my dołączamy do blogosfery, przy czym robimy to na własnych zasadach. Nie chcemy być dla naszych odbiorców kolejnym internetowym śmietnikiem skrawków informacji – wykorzystując najnowsze informacje o zarządzaniu i komunikacji (ze źródeł zarówno polskich, jak i zagranicznych), chcemy tworzyć wartość do nich dodaną, chcemy wspólnie się zastanawiać, wątpić, a przede wszystkim dyskutować, dyskutować…
UPDATE: Ostatnio w USA nakręcony został dokument o tym, w jaki sposób ze zmianami w świecie informacji radzi sobie jeden z najważniejszych dzienników na świecie – The New York Times:
21 lipca 2011 @ 11:58
W najbliższym czasie, a właściwie należałoby powiedzieć, od pewnego już czasu, jesteśmy świadkami istotnych przekształceń w świecie informacji. To już się dzieje – tradycyjne media tracą na znaczeniu na rzecz nowoczesnych narzędzi komunikacji. Dotyczy to również komunikacji w firmach. W tym zakresie duże wyzwanie stoi przed działami komunikacji. Wewnętrzną politykę informacyjną trzeba dostosować do nowoczesnych standardów i coraz większych oczekiwań poszczególnych grup odbiorców. Jak szybko blogi i portale społecznościowe zagoszczą na dobre w naszych firmach? Czy stary, dobry biuletyn firmowy odejdzie do lamusa?
21 lipca 2011 @ 13:10
Z jednej strony pracownicy czekają na nowe “zabawki” komunikacyjne – czaty, blogi, video, portale społecznościowe, z drugiej jednak można usłyszeć od przedstawiciela handlowego komentarz, że gdy ma chwilę, by usiąść w bistro i coś zjeść, to chętnie przegląda drukowany magazyn, bo tak mu wygodniej… nie stawiałbym krzyżyka nad tradycyjnymi mediami w firmie; to nie prawda, że “video killed a radio star” 🙂
21 lipca 2011 @ 13:45
W ostatnią sobotę, podczas ogniska, które było ukoronowaniem czynu społecznego mieszkańców wsi, w której mieszkam, nasz sąsiad rozejrzawszy się dookoła stwierdził, że więcej jest przyjezdnych niż miejscowych. Powtórzył to wprawdzie po raz trzeci tego dnia, ale tym razem stwierdzenie podchwycono i narodziła się prawdziwa dyskusja wokół tego, że kiedyś wieś ciągnęła do miasta a teraz miasto ciągnie na wieś. Nie będę przytaczała całej dyskusji, przełomem w każdym razie była opowieść jednej z naszych nowych sąsiadek o tym jak pierwszy raz przyjechała do naszej wsi i urzekło ją to, że każdy napotkany człowiek powiedział jej „dzień dobry”. Wniosek z tej dyskusji był taki, że miastowi uciekają na wieś w poszukiwaniu prawdziwych, ludzkich relacji. Poczucia tego, że ktoś jest im przyjazny, że ktoś się nimi prawdziwie interesuje, że przestają być anonimowi.
Czasem nowoczesność odczłowiecza. Nowa zabawka szybko się nudzi, tym bardziej że i tak w większości przypadków służy do kontaktowania się z wybraną grupą osób, z którą i tak utrzymujemy relacje. Tradycyjne narzędzia i tak wrócą do łask, jeśli je chwilowo straciły.
21 lipca 2011 @ 13:57
Myślę, że niezależnie od tego, czy używane są media tradycyjne, czy nowoczesne, najważniejszym aspektem komunikacji jest właśnie jej ludzki wymiar. Jesteśmy (m.in. przez technologię) coraz bardziej wyczuleni na brak autentyzmu i otwartości w komunikowaniu się, szukamy prawdziwych relacji – dlatego też w coraz mniejszym stopniu jesteśmy skłonni “kupować” treści, które są tego pozbawione.