Jak nie zwariować w czasach post-faktów?
Halo – mamy istotny komunikacyjny problem!
Wojciech Kurda: Jak można było przeczytać niedawno, nastolatkowie z Macedonii, tworzący fałszywe newsy, mają siłę rażenia medialnego zbliżoną do szacownych tytułów prasowych (o ile ta wiadomość nie jest fałszywa). Czy da się bronić przed nieprawdą sączącą się nam do głów z mediów społecznościowych?
Joanna Stępień: To nie tylko kwestia mediów społecznościowych. Uznane tytuły również nakręcają spiralę nieprawdy, kopiują pseudo newsy, czy same publikują niesprawdzone informacje. Będąc w finansowych tarapatach, oszczędzają, więc nie ma komu weryfikować treści, albo zarabiają, bo sensacja = klikanie, a klikanie = kasa.
Urszula Jabłońska: Tak jak się to dzieje w firmach – plotka rozchodzi się tym szybciej, im bardziej jest sensacyjna. A w głowach odbiorców (obywateli i pracowników) powstaje zamęt. Szczególnie, że ludzie przestają wierzyć instytucjom i ich oficjalnemu przekazowi. Komunikacja ma dziś trudne zadanie.
Potrzebujemy higieny informacyjnej
WK: To jest ogromne zagrożenie, że brak zaufania przeradza się w cynizm, a cynizm w nihilizm, którego skutki widać na co dzień. Wiele osób dochodzi do wniosku, że skoro wszyscy kłamią, to fakty się nie liczą, a liczy się tylko to, kogo lubią i w czyje intencje wierzą (i nie zwracają uwagi na jego kłamstwa). Czyli nie ma prawdy, tylko gówno-prawda i post-prawda.
UJ: Hulaj dusza, faktów nie ma. Człowiek jest istotą leniwą poznawczo. Trudno znaleźć w sobie tyle energii, żeby weryfikować każdą informację. Do tego nasze zdolności osłabia ciągłe obcowanie z tysiącami informacji. W rezultacie łyka się wszystko tak, jak leci.
JS: No właśnie z tym łykaniem – Trzeba rozwijać w sobie świadomość, że z informacjami jest jak z jedzeniem. To, co sobie wkładamy do mózgu, ma znaczenie. Objadanie się słodyczami, fast-foodem i zupkami instant jest łatwe i do czasu dla niektórych przyjemne, ale trzeba narzucić sobie jakiś rygor jeszcze zanim to nas zabije. W dobrej diecie informacyjnej trzeba zwracać uwagę na źródło, jakość i różnorodność.
Rozwiązanie jest w nas samych
WK: I nie czekać, aż ktoś inny zrobi to za nas. Wiele osób by oczekiwało, aby ktoś przejął za to odpowiedzialność: Zuckerberg – żeby wprowadził modyfikacje do facebookowych algorytmów, by nie dopuszczały fałszu, hejtu i głupot, albo by powstały serwisy dobierające tylko sensowne treści, a jeszcze lepiej, by jakiś geniusz z Doliny Krzemowej stworzył appkę, która sama odsieje prawdę od fałszu i wytnie wszystkie głupoty (no, może poza tymi uroczymi zdjęciami kotków…).
JS: Jest juz taka appka – każdy ma ją zainstalowaną w swojej głowie. Nazywa się MYŚLENIE. Tylko warto ją aktualizować – dostosowywać do tego, jak zmienia się świat i jak funkcjonują media. Trzeba tworzyć i stale doskonalić swoje strategie radzenia sobie z zalewem informacji. A przede wszystkim mieć świadomość, że to nie jest obojętne, co wpuszczam do swojej głowy.
UJ: Ale trzeba też pilnować, by nie zatrzasnąć się w swojej bańce ludzi o podobnych opiniach. Lustrzanym odbiciem cynizmu jest zamykanie się na zdanie innych w przekonaniu, że posiadło się prawdę absolutną (albo zna się kogoś, kto ją posiadł). Taki dogmatyzm powoduje, że nasza appka myślenia zamyka się na aktualizacje i rozszerzenia. Jest też trzecia droga między nihilizmem i dogmatyzmem. Pamiętanie, że jest wiele opinii, ale poprzez ich wymianę i łączenie, można zbliżać się do prawdy, a jakość opinii da się ocenić w oparciu o logikę i doświadczenie. Takie podejście wymaga wysiłku empatii, ale w konsekwencji tylko takie podejście umożliwia współpracę tak potrzebną w firmach i społeczeństwie.