Ryba psuje się od głowy
Prowadziłem ostatnio serię warsztatów z kadrą menedżerską dużej firmy FMCG, ukierunkowanych na wprowadzenie Performance Management, a więc i kultury wysokich osiągnięć. Podczas omawiania barier, które dotychczas uniemożliwiają realizację celów biznesowych, jeden z kierowników podsumował te przeszkody jednym stwierdzeniem „ryba psuje się od głowy”. Można uznać to podsumowanie za trafne i sensowne, ponieważ trudności z realizacją strategii tej firmy były m.in. konsekwencją deficytów w jakości zarządzania najwyższej kadry zarządzającej, ale czy nie jest często tak, że takie i podobne stwierdzenia są jedynie za łatwą wymówką dla menedżerów i „uzasadnieniem” ich „przeciętniactwa” w zarządzaniu?
Rzeczywiście najwyższa kadra zarządzająca, czyli prezes i dyrektorzy podejmują kluczowe decyzje odnoszące się do realizacji celów strategicznych i ponoszą za nie odpowiedzialność. Jednak to nie jest tylko ich odpowiedzialność, to odpowiedzialność każdego menedżera, który powinien uświadomić sobie, że należy do „teamu” zarządzających daną firmą, czyli sam powinien podejmować ponadprzeciętne działania i nieustannie szukać nowych możliwości wzrostu dla firmy.
Podsumowując, powszechnie wiadomo, że „firmowa ryba psuje się od głowy”, ale też i każdy menedżer stanowi część tej „firmowej głowy”, a zwalanie winy na innych, to zbyt prosta ucieczka od własnej opowiedzialności – przeciętny menedżer funkcjonuje wedle zasady – ‘nie, bo’, natomiast dla ponadprzeciętnego menedżera działanie ‘pomimo, że’, stanowi prawdziwe wyzwanie.