Pracownicy na przepustce
Czas urlopów to pora odpoczynku, ale dla niektórych to też i chwila odetchnienia od negatywnych emocji, jakie wiążą ze swoim miejscem pracy, emocji, które nagromadziły się w ciągu ostatnich miesięcy. Wakacje to czas „podładowania akumulatorów” i nabrania nowej energii, by po powrocie móc wykonywać swoje obowiązki z większym zaangażowaniem. Takie stwierdzenia, często powtarzane w mediach w sezonie ogórkowym, niestety brzmią nieco naiwnie w konfrontacji z wynikami ostatniego badania zaangażowania Instytutu Gallupa w USA.
Co roku Gallup bada poziom zaangażowania amerykańskich pracowników i co roku otrzymuje coraz gorsze wyniki. W tym roku liczba osób zaangażowanych w swoją pracę jest rekordowo niska – jedynie 30%. Reszta ze stumilionowej rzeszy zatrudnionych po prostu przychodzi do miejsca pracy i robi tylko to, co musi, albo, co gorsza – daje wyraz swojemu niezadowoleniu, działając na niekorzyść swojego pracodawcy. Ponadto, coraz więcej pracowników z tego grona deklaruje, że gdyby tylko mieli taką możliwość (tj. dostaliby porównywalną pod kątem zarobków ofertę pracy), natychmiast odeszliby z firmy, w której pracują. Takie osoby urlopy postrzegają jako krótkie przepustki w inny świat – czym innym bowiem jest poświęcanie dużej części swojego życia na wykonywanie działań z zerowym zaangażowaniem, jeśli nie swego rodzaju uwięzieniem?
Konsekwencje tej sytuacji z każdego poziomu są niszczące:
- indywidualnego – bo ryzyko wypalenia zawodowego i niekiedy poważnych problemów zdrowotnych wśród pracowników wzrasta,
- organizacyjnego – bo jak firmy mają osiągnąć jakikolwiek sukces w warunkach, gdy na przewagę konkurencyjną coraz mniejszy wpływ mają surowce czy technologie, a coraz większy ludzie oraz jakość ich pracy? Koszty niskiego zaangażowania ukryte są m.in. w częściej popełnianych błędach, częstszych konfliktach, częstszych absencjach. Niskie zaangażowanie pracowników bardzo mocno rzutuje też na wizerunek firmy – niska jakość ich zachowań jest natychmiast wychwytywana przez otoczenie firm, nie wspominając o tym, że niezwiązani z firmą pracownicy sami nie mają oporów przed niepochlebnym pisaniem o niej np. w mediach społecznościowych
- gospodarczego – Gallup obliczył, że brak zaangażowania pracowników kosztuje amerykańską gospodarkę 450-550 miliardów rocznie, co obejmuje straty, jakie ponoszą z tego tytułu firmy oraz państwo
Przyczyn tego zjawiska należy doszukiwać się przede wszystkim w podejściu do zarządzania firmami – ich zaprocedurowaniu, w kontrolujących menedżerach wciąż tkwiących w autokratycznych wzorcach postępowania oraz w systemie motywacyjnym nieprzystającym do oczekiwań pracowników. W takich warunkach nie ma mowy o jakiejkolwiek inspiracji, przekładającej się na wysokie zaangażowanie pracowników.
To z kolei można osiągnąć jedynie za pośrednictwem autentycznej kultury organizacyjnej oraz otwartej i sprawnie działającej komunikacji wewnętrznej – niestety, w tym obszarze wciąż wiele firm podejmuje działania pozorowane, koncentrując się na jak najszybszym zbudowaniu swojego employer brandu: zamiast większej odpowiedzialności pracownicy otrzymują bilety do kina oraz karnet na basen, zamiast szczerych i zrozumiałych informacji – kolorowy portal społecznościowy itd. itp.
Firmy udają, że są dobrymi pracodawcami, pracownicy udają, że pracują – tylko wyniki takiego udawania nie są dla nikogo satysfakcjonujące.
Więcej o rzeczywistym budowaniu zaangażowania pracowników można będzie usłyszeć podczas tegorocznej konferencji face 2013.
23 lipca 2013 @ 11:16
Zaangażowanie pracowników w pracę jest niskie – tak wynika z moich obserwacji. Wydaje mi się, że problemem może być też ośmiogodzinny dzień pracy. Czasami świadomość, że do przepracowania zostało jeszcze 5 godzin może nieźle człowieka wykończyć. Warto zwiększać systemy motywacyjne. A pracowników zachęcać do podnoszenia kwalifikacji, może jakieś dodatkowe szkolenia ?
24 lipca 2013 @ 11:22
Dziękuję za komentarz. Problem z czasem pracy jest wtórny wobec tego, czy lubimy to, co robimy (czy praca jest dla nas interesująca, rozwojowa) i czy dobrze się w tej pracy czujemy (czy jesteśmy zadowoleni z tego, jak firma oraz nasz szef nas traktują, czy odpowiada nam atmosfera w pracy, to, jak firma jest zorganizowana i zarządzana itp.) – jeśli to nie będzie spełnione, to niestety efektywność szkoleń oraz innych działań ukierunkowanych na podnoszenie kwalifikacji nie będzie skuteczna. Nawet najlepiej wyszkolony pracownik nie będzie się angażował w swoją pracę, gdy nie będzie lubił swojego miejsca pracy i swojego szefa – raczej będzie szukał innej firmy, gdzie według siebie będzie mógł swoje kwalifikacje lepiej wykorzystać.
A na marginesie dodam, że niestety, nasza gospodarka zmierza w takim kierunku, że tych interesujących “prac”, powiązanych z jakimkolwiek rozwojem, będzie coraz mniej i będą one zastrzeżone dla wąskiej grupy, czego skutki dla zaangażowania dla pracowników są i będą opłakane – napiszę o tym szerzej w moim następnym wpisie.