Korporacja czyli samo zło?
Jeszcze dziesięć lat temu słowo „korporacja” było magnesem, który przyciągał ambitnych absolwentów, chcących w nich realizować swój potencjał. Praca w dużej międzynarodowej korporacji była czymś, czym wielu młodych ludzi chętnie się chwaliło. To miejsce pracy kojarzone było bowiem z wysokimi standardami, określonym stylem pracy, jasnymi zasadami fair play.
Dziś to słowo nabrało pejoratywnego znaczenia. Pracownicy korporacji niechętnie przyznają się, że pracują w „korporacji”. U jednego z klientów na przykład, menedżerowie za każdym razem korygowali słowo korporacja używane w kontekście ich miejsca pracy, twierdząc, że korporacja to centrala, a oni pracują w organizacji. Mając szkolenia dla ok. trzydziesto-, czterdziestoletnich menedżerów (a więc pamiętających inne obłożenie tego słowa) takich „korporacji”, dopytywałam, dlaczego właściwie tak negatywnie odnoszą się do niej i dlaczego wg nich, to słowo zmieniło znaczenie. Z tych rozmów wyłania się wizja świata jako miejsca zażartej walki, by mieć więcej i być bardziej widocznym. Taka nieustająca gra, w której z kimś się ścigamy i kogoś mamy pokonać. Ludzie odpuszczają własną osobowość na rzecz korporacyjnych postaw i zachowań, które bezrefleksyjnie praktykują. Najmodniejszym słowem jest „asertywność” i jest to zdecydowanie najczęściej zgłaszana potrzeba szkoleniowa. Na to wszystko nakłada się percepcja korporacji jako systemu do manipulowania ludźmi. Kto może to wszystko odczarować i w jaki sposób?
Jak w większości tematów organizacyjnych, wszystkie drogi prowadzą przede wszystkim do menedżerów, i oczywiście wyższej kadry zarządzającej. Kadra zarządzająca i menedżerowie powinni podjąć działania mające na celu odbudowanie zaufania do korporacji. Oznacza to przede wszystkim kształtowanie swojej wiarygodności, ale też wiarygodności działań organizacji. Wymaga to od menedżerów intensywnej i otwartej komunikacji z pracownikami, wskazywania sensu, tam gdzie z perspektywy pracownika jest bezsens i utrata energii. Odbudowa ta, oznacza również kreowanie świata, do którego inni chcą przynależeć i przekładać swoje wysiłki oraz potencjał na konkretne efekty. Ten świat musi być utkany z konkretnych wartości, z których nadrzędną (bo najbardziej nadszarpniętą) powinno być zaufanie. W praktyce zaufanie oznacza m.in. posiadanie samemu i przypisywanie innym pozytywnych intencji, zarówno w codziennej bezpośredniej współpracy, jaki i w odniesieniu do podejmowanych decyzji. Oczywiście podstawą tego procesu musi być codzienne i konsekwentne uczciwe postępowanie organizacji zarówno wobec zewnętrznych grup docelowych (np. klientów, dostawców), jak i wewnętrznych grup docelowych (np. pracowników); a także odwrotnie – pracowników, menedżerów względem organizacji, bo bez tego utrzymanie wiarygodności nie jest możliwe.