Dlaczego nie kochamy już marek?
W najnowszym numerze magazynu Marketing w Praktyce można przeczytać, że osoby zarządzające markami mają obecnie twardy orzech do zgryzienia. Ich problem wynika z tego, że przy robieniu zakupów ludzie przestają kierować się lojalnością wobec marek, tak pieczołowicie przez nich tworzonych i zarządzanych.
Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi, zdaniem autorów MwP, należy szukać w samych konsumentach – nie są to jednak zmiany na lepsze – konsumenci przestali bowiem wiedzieć, czego chcą. Współczesny konsument, czytamy, jest niczym schizofrenik, chce w tym samym czasie być młody i stary, infantylny i dojrzały, być singlem i z partnerem, być majętnym i zwyczajnym. Co gorsza, przez to, że żyjemy w erze hedonizmu, w której najważniejsze jest zaspokajanie własnych potrzeb, konsumenci szybko nudzą się jedną marką. Wreszcie – chcą oni należeć do wielu nieformalnych grup, przez co lubią wiele różnych marek. I tak dalej, i tak dalej…
Przyczyny całej tej sytuacji mogą być jednak o wiele bardziej prozaiczne niż chcieliby autorzy tej publikacji. Że też biednym marketingowcom nie przyszło do głowy, że konsumenci przy podejmowaniu decyzji zakupowych przestali kierować się lojalnością wobec marek, a zaczęli – zdrowym rozsądkiem. Być może konsumenci właśnie zdali sobie sprawę z tego, czego naprawdę chcą i że owszem, najważniejsze dla nich jest teraz zaspokajanie własnych potrzeb, z naciskiem na „własnych”, nie sztucznie wykreowanych dla określonych kategorii „młodych”, „zamożnych” itp. Są już na tyle rozczarowani markami, że coraz mniej będą na nie zwracać uwagę przy podejmowaniu decyzji – istotniejszy staje się dla nich na przykład skład produktu. W ich potrzebach nie mieści się kupowanie ze względu na markę cukierków z robakami, czy jogurtu truskawkowego, w którym więcej jest świni niż truskawek. Dowodem na to jest chociażby ruch konsumencki weryfikujący zgodność składu produktu ze składem podanym na jego opakowaniu.
Drodzy producenci i usługodawcy, zanim zaczniecie nazywać konsumentów „schizofrenikami” i „znudzonymi hedonistami”, zastanówcie się, czy nie sprzedajecie im po prostu badziewia, do którego, niezależnie od poniesionych przez Was wydatków na reklamę, nie wrócą.