Czarno widzę
Można mnożyć przykłady pokazujące, jak bardzo ludzie dążą do poczucia bezpieczeństwa i jednocześnie unikają zajęcia się właściwym problemem. Jeśli chodzi o te najbardziej kolorowe, zawsze można liczyć na nieocenioną branżę PR – choć w tym przypadku kolor jest tylko czarny.
Mniej więcej trzy tygodnie temu na portalu PRoto.pl opublikowana została krótka informacja o tym, że jedno ze stowarzyszeń PR będzie walczyło o ochronę wizerunku branży i jej pracowników oraz będzie tępić czarny PR branży PR. Z mojego punktu widzenia o wiele bardziej na miejscu byłoby walczenie o odbudowę, bo nie ma czego już specjalnie ochraniać, ale nie ma co się czepiać tak szczytnej inicjatywy od samego początku.
Jakież jednak było moje rozbawienie, gdy bliżej zapoznałam się z ową kampanią i jej nazwą: Stop oczernianiu PR-u. Czyżby, zważywszy, że branża i specjaliści wszelkiej maści w 95% sami ciężko zapracowali na swój beznadziejny wizerunek, oznaczało to, że członkowie owego stowarzyszenia gremialnie posypali głowy popiołem, spakowali walizki na wyprawę do Canossy i od tej pory surowo będą rozliczać się wzajemnie z nieetycznych, nieprofesjonalnych i często głupich zachowań?
Oczywiście, że nie. Pamiętacie aferę z wybiórczym stosowaniem Kodeksu Etyki PR – takie rzeczy się nie zdarzają, co innego górnolotne stwierdzenia, co innego rzeczywistość.
Jakie działania zamiast tego podejmie stowarzyszenie? Odpowiedź jest prosta: jak zawsze walczące ze skutkiem, nie z przyczyną.
- Będzie monitorować media w poszukiwaniu dyskredytujących PR w nieuzasadniony sposób wypowiedzi
- Do autorów tychże wypowiedzi będzie apelować o zmianę retoryki
- Przekazywać wyczerpujące informacje o branży i jej działaniach (sic!)
- Last but not least: będzie również publikować ranking osób najczęściej naruszających dobre imię PR
Drogie stowarzyszenie, skoro tak pojmujecie ochronę wizerunku (i nie-daj-Bóg proponujecie podobne rozwiązania swoim klientom), to zgłaszam pierwszą kandydaturę do tego rozkosznego rankingu. Waszą.